[ Pobierz całość w formacie PDF ]
że jej nie wykonałam. Czysty obłęd.
Kiedy się już pobierzemy rzekł Derek oficjalnie, to może zmienisz zdanie. Podkradł się z
tyłu do kanapy i pocałował ją w karczek, lśniący w bladym słońcu od złotawego puszku.
Równocześnie jeden z blizniaków, chyba mały Tristram, niczym na satyrycznej ścieżce dzwiękowej,
wydał ustami odgłos jakby pierdnięcia. I odtąd powiedział żartobliwie Derek będę mógł
naprawdę mówić o obowiązkach małżonki.
Długo to jeszcze?
Jakieś sześć miesięcy. Wtedy miną pełne dwa lata od czasu, jak widziałaś go po raz ostatni.
Jeszcze raz ucałował ją w rozkoszny karczek. Ustawowy okres porzucenia.
Wciąż o nim myślę powiedziała Beatrice Joanna. Nic na to nie poradzę. Kilka nocy
przyśnił mi się, całkiem wyraznie, że chodzi po ulicach i woła mnie.
Sny nic nie znaczą.
I myślałam o tym, co mówił Shonny, że spotkał go w Preston.
Tuż przed tym, jak biedaka zamknięto.
Biedny Shonny. Beatrice Joanna ogarnęła blizniaków rozpaczliwie czułym spojrzeniem.
Mózg w Shonnym się przekręcił po tym, jak stracił dzieci i Bóg go opuścił. Teraz wygłaszał długie
liturgie własnego układu w celi szpitala Winwick pod Warrington, Lancashire, usiłując spożywać
konsekrowaną pościel. Nic na to nie poradzę, ale wciąż to czuję, że on chodzi po całym kraju i
szuka mnie.
Trzeba było to jakoś załatwić rzekł Derek. Czy naprawdę zdawało ci się, że będziesz żyć
powietrzem, z dwojgiem dzieci? Nieraz powtarzałem ci, i znów powtarzam, że najbardziej
miłosiernym wyjściem jest uznanie Tristrama za dawno nieżyjącego i zjedzonego. Nie ma już
Tristrama i kropka. Teraz jesteśmy ty i ja. Przyszłość. Gdy pochylił się nad nią ze swym
niezawodnym uśmiechem, zadbany i gładki, wyglądał jak wcielenie przyszłości. Na miły Bóg
powiedział, wcale nie zaniepokojony. Czas na mnie. Wskazywał mu to cierpliwie na
przeciwległej ścianie zegar w kształcie stylizowanego złotego słońca, otoczonego kędziorami
świetlistych promyków. Muszę lecieć rzekł nie śpiesząc się. I na ucho, jeszcze bardziej
niespiesznie: Chyba nie chciałabyś tego zmienić, co? Jesteś ze mną szczęśliwa, prawda? Powiedz,
że jesteś szczęśliwa.
Och, jestem szczęśliwa. Ale z bladym uśmiechem. Tylko że... chciałabym, żeby wszystko
było w porządku.
I jest w porządku. W największym porządku. Pocałował ją prosto w usta ze smakiem, który
wcale nie zapowiadał pożegnania. Jednak powiedział: Ale już naprawdę muszę lecieć. Czeka mnie
pracowite popołudnie. Będę w domu około szóstej. Nie zapomniał o blizniakach, ucałował
każdego z nich w puchatą główkę i wydał kilka fatycznych odgłosów. Pomachał z uśmiechem ręką, z
teczką pod pachą, i wyszedł: ministerialny samochód już czekał na dole.
Mniej więcej po trzech minutach Beatrice Joanna rozejrzała się jakby nieco ukradkiem po
pokoju i podeszła na palcach do wyłącznika Dysku Codziennego, który na swoim trzpieniu
obrotowym połyskiwał czernią na ścianie jak naleśnik z lukrecją. Całkiem nie potrafiła samej sobie
wyjaśnić tego poczucia jakby winy, że chce ponownie odsłuchać dzisiejsze wiadomości: w końcu
Dysk Codzienny będący obecnie jednym z organów prywatnej przedsiębiorczości, słuchowych,
audiowizualnych, a nawet (jak Tydzień w Dotyku) namacalnych każdy mógł sobie przesłuchiwać
tyle razy, ile tylko zechciał. Jednakże w pniu mózgowym Beatrice Joanny czaiło się jakby wyczucie,
że w codziennych wiadomościach kryje się obecnie jakaś nieszczerość, coś chytrego i
niewiarygodnego, o czym Derek i tacy jak on doskonale wiedzą (i śmieją się z tego w kułak), ale nie
chcą, żeby poznali się na tym ludzie, tacy jak ona. Chciała się przekonać, czy wykryje jakieś
pęknięcie w tym nazbyt gładkim tynku, który teraz...
Oderwanie się Chin od Ruspun i chińska deklaracja, którą wygłosił w Pekinie premier Po
Sujin, że zamierzają utworzyć niezależny związek państw, określany w Guoyu jako Dazhongguo, po
angielsku Chinspun. Doniesiono już o jego agresywnych zamiarach wobec Ruspun, jak również
[ Pobierz całość w formacie PDF ]