[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w scenie na werandzie była pani bardzo przekonywająca.
Nie wiedziała, co odpowiedzieć.
- Wszystko trzeba trochę potrenować - przyszedł jej z pomocą
Gil.
RS
85
- Tak mówią - zgodził się Moses. - No dobra. Ruszajcie
przodem. Będę trzymał się na tyle daleko, żebyście sobie mogli
spokojnie rozmawiać. Nie będziecie się mną krępowali. A ja też
wolę pobyć trochę sam ze sobą.
- No pewnie - powiedział Gil. - Każdemu z nas należy się
chwila odpoczynku od tego wariactwa. - UjÄ…Å‚ Nikki pod ramiÄ™ i
poprowadził ją w kierunku bocznego wyjścia.
- Co będziemy oglądać? Znasz to miasto? - spytała go.
- A co chcesz zobaczyć? Wybuchający wulkan? Konnych
rycerzy? Białe tygrysy? Fakira unoszącego się nad
płomieniami? Syreny? Samochód zbudowany z górskich
kryształów? Błaznów? Zamki? Cyrk? Zpiewający szkielet?
Połykacza ognia? Tonący Titanic? Basen pełen rekinów? Czy
może po prostu wolisz się napić szampana w lokalu o nazwie
Wielki Kanion?
- Chciałabym zobaczyć coś, co mi się naprawdę spodoba. Nie
opowiadaj mi o jakichÅ› nieprawdziwych rzeczach.
Otworzył przed nią drzwi, za którymi rozpościerała się noc.
- To jest Las Vegas, Nikki - powiedział swym niskim głosem.
- Nikt nie wie, co tu jest prawdziwe. I wszystko tu się może
zdarzyć. Wszystko.
RS
86
ROZDZIAA ÓSMY
Gil miał rację. Nocą w Las Vegas miało się wrażenie, że choć
każda rzecz z osobna jest nierealna, to jednak wszystko może się
zdarzyć. Nikki była w końcu mieszkanką Nowego Jorku,
obeznanÄ… z wielkomiejskimi atrakcjami i nieco nimi znudzonÄ…,
ale to miasto oszołomiło ją.
Nic dziwnego. Vegas zostało wymyślone i zaprojektowane
tak, by oślepiać i oszałamiać. Bulwar, zwany potocznie
deptakiem, oferował najokazalszy na świecie spektakl świateł.
Miliony różnokolorowych żarówek i wielokilometrowe wstęgi
neonów jarzyły się tęczowo, pulsowały, mrugały, tańczyły.
Jedne świeciły nieruchomo jak tarcze dalekich słońc, inne
migotały jak błędne ognie lub porażały wzrok gwałtownością
letnich błyskawic.
- Masz je tutaj wszystkie. - Gil gestem ręki wskazał'
rozświetlone neonami kasyna. - Aladdin, Excalibur, Mirage,
Sahara, Golden Nugget - wymieniał magicznie brzmiące nazwy.
Sama nie potrafiła ich odczytać. Litery były zbyt ulotne,
pojawiały się i znikały w plątaninie różnokolorowych
rozbłysków. Dziwiła się, jak to jest możliwe, że tysiące
opętanych hazardem ludzi siedzi we wnętrzach tych kasyn,
podczas gdy mogliby przecież - tak jak ona - oglądać z zewnątrz
ten szalony, niewyobrażalny spektakl.
Dochodziła północ, lecz po chodnikach i ulicach przewalały
się tłumy. Dało się wyczuć atmosferę skrajnego, prawie
histerycznego podniecenia. Nikki obejrzała się dyskretnie. W
odległości kilkunastu kroków wlókł się za nimi Moses, udając,
że ich nie dostrzega. Gapił się w górę, gdzieś w gąszcz
neonowej dżungli, ale wyraz jego twarzy nie zdradzał żadnych
emocji. Najwyrazniej zbyt często to przedtem oglądał.
- Spójrz naprzeciwko. - Gil wskazał na neon jednego z
klubów. - To kwintesencja Las Vegas.
RS
87
- Gdzie? O co ci chodzi? - Nikki zmarszczyła brwi, starając
się podążyć za jego wzrokiem.
- Przeczytaj to i zapłacz nad ludzkim losem. Podwój ne
wygrane co pięć minut. Rękawiczki ochronne za darmo.
Rozumiesz? Ci nieszczęśnicy siedzą przy automatach do gry tak
długo, że aż potrzebne są im rękawiczki, żeby nie poranili sobie
rąk. Interesuje, cię to? Może byśmy tam wpadli?
Nie dała się namówić. Ani na automaty w kasynie Barbary
Coast, którego błękitny neon Gil jej pokazał, ani na ruletkę,
choć przekonywał, żeby spróbowała choć raz po to, by móc
opowiadać potem, że grała w Las Vegas. W końcu zgodziła się,
że pójdą do czegoś w rodzaju wesołego miasteczka, miejsca
zwanego  Circus Circus".
- Zapomniałem, że lubisz świat rzeczy bezpiecznych. Bez
żadnego ryzyka - powiedział Gil, wpatrując się w nią tak
natarczywie, że odwróciła wzrok. - Nie mogę się przyzwyczaić
do tych twoich warkoczyków. Nie pasujesz do Las Vegas. Ani
do Nowego Jorku. Skąd ty w końcu jesteś?
- Mówiłam ci już. Moim miejscem jest New Jersey. A ja także
nie mogę się przyzwyczaić do tych twoich okularów. One
pasujÄ… do... biblioteki.
Potrafiła go sobie wyobrazić siedzącego we własnej
bibliotece, z nogą założoną na nogę, palącego fajkę - jak postać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • reyes.pev.pl