[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie najgorzej. Ale chce cię już mieć w domu.  Tom
wyciągnął rękę do Joego i przedstawił się.  Jestem niezmie-
rnie wdzięczny za pańską obecność tutaj w tej trudnej chwili.
 %7łałuję, że nie przyjechałem wcześniej, ale Fenny była
zbyt zajęta gaszeniem, żeby do mnie zadzwonić. Zabieram
jÄ… teraz do szpitala na kontrolÄ™.
 Powinienem był o tym pomyśleć  powiedział Adam
w przypływie skruchy.  Joe, czy mógłbyś przywiezć
potem Fenny do domu? My tu wszystko posprawdzamy.
Jej samochód może tu zostać.
 Z przyjemnością. Chodz, kochanie. A przy okazji,
szef straży uważa, że pożar mogła wywołać iskra ze
spawania.
Do Friars Woods dotarli dopiero koło dwudziestej pierw-
szej.
 Przedstawiam wam mojego Joego  Fen uśmiechnęła
się do Gabrieli z ramion matki.  Znowu mnie uratował.
 Bardzo jestem panu wdzięczna  powiedziała Frances
żarliwie.
SEKRET MILIONERA 149
 Fenny poradziła sobie ze wszystkim, zanim zdążyłem
się pojawić.  Joe uścisnął podaną dłoń.
 Gabriela  przedstawiała po kolei Fen.
 Dobry wieczór, pani Dysart...
 Gabriela  poprawiła go.  Odsuń psa i wchodz.
 Fenny, kochanie  teraz, kiedy jej córce już nic nie
groziło, Frances odzyskała rezon.  Jesteś brudna i pach-
niesz dymem. Zajmiemy siÄ™ Joem, a ty doprowadz siÄ™ do
porządku. I koniecznie wyrzuć te rzeczy. Nie chcę ich
więcej widzieć.
Fen spojrzała na Joego.
 Pamiętasz?
 O tak  miał twarz pokerzysty.
 Zaraz przyjadą Tom i Adam i może w końcu coś
zjemy.
 Na razie napijmy się  zaproponowała Gabriela.
Fen zeszła na dół wróżowych bawełnianych spodniach
i białej koszulce. Wilgotne włosy i rumieńce dodawały jej
uroku. Joe przebrał się w koszulę Adama. Panowie siedzieli
przy stole, a butelka czerwonego wina czekała w gotowo-
ści. Gabriela i Frances szykowały kolację.
 Mama przygotowała coś dobrego  zdradził Adam
Fen.
 Siadaj Fenny, musisz być zmęczona.
 Czuję się zaszczycony  powiedział Joe, kiedy Tom
odkroił plaster gorącej, soczystej szynki.
 Może zamiast w jadalni, posiedzimy w kuchni.
 Tak będzie najlepiej.
Adam napełnił szklanki.
 Ja dziękuję, prowadzę  powiedział Joe z żalem.
Frances wymieniła spojrzenia z mężem.
 Zanocuj u nas. Po tym całym zamieszaniu zasługu-
jesz na więcej niż jedna szklaneczka wina.
150 CATHERINE GEORGE
 Dobry pomysł  dodała Gabriela.  Możesz spać
w pokoju Jess.
Joe zaprotestował dla formy, ale zachęcony uśmiechem
Fen, zgodził się z wdzięcznością.
Pózną nocą, kiedy Frances i Tom poszli do siebie,
Gabriela i Fen przygotowały pokój dla Joego i pokazałymu
Å‚azienkÄ™.
 Z õory proszÄ™ o wybaczenie za ewentualne haÅ‚asy
chłopców.
 Nie sądzę, żebym cokolwiek usłyszał, po tych wszyst-
kich przeżyciach, wspaniałej kolacji i szlachetnym winie.
Gabriela życzyła mu dobrej nocy i wyszła. Wtedy Fen
nadstawiła usta do pocałunku, za którym tęskniła cały
wieczór.
 Lepiej już idz  powiedział w końcu niechętnie. Fen
pocałowała go jeszcze raz i wyszła z pokoju. W pięć minut
pózniej wróciła w szlafroku, zrzuciła go, na paluszkach
zbliżyła się do łóżka i wsunęła w objęcia Joego.
 Wolno nam?  szepnÄ…Å‚, tulÄ…c jÄ….
 Adam raczej nie tu przyjdzie.  Wtuliła twarz w za-
głębienie jego nagiego ramienia.  Ale i tak bym została.
Bez ciebie będę miała koszmary, a tutaj czuję się bezpiecz-
na. Chcę zasnąć w twoich objęciach.
 Dzisiaj i wszystkie noce przez resztę twojego życia
 odpowiedział.
Joe obudził się sam w łóżku, ale w pokoju stał mały
chłopiec i przyglądał mu się z ciekawością w niebieskich
oczach.
 Jestem Hal  oznajmił.
Joe usiadł, odgarniając włosy z oczu.
 Cześć. Ja jestem Joe.
 Ty jesteÅ› ukochanym Fenny?
SEKRET MILIONERA 151
 Zgadłeś!  Fen wpadła do pokoju i wzięła Hala za
rękę.  Poznaliście się już, prawda? To jest mój siost-
rzeniec, słoń.
 Dlaczego słoń?  zaprotestował Hal z oburzeniem.
 Masz pamięć jak słoń. I wielkie uszy  tłumaczyła,
zerkając na roześmianego mężczyznę.  Hal nigdy nie
zapomina tego, co usłyszał.
 Przyda siÄ™ w szkole.
 Ja już chodzę do szkoły  pochwalił się Hal wyniośle.
 DziÅ› nie, bo jest sobota.
 Gabriela zaprasza na śniadanie w gronie rodziny.
 Muszę lecieć  Adam przełknął kawę.  Będziemy
oceniać szkody. Ale ty, Fen, masz dzisiaj wolne. Wypocz-
nij dobrze.
 A może  zapytała Gabriela, uśmiechając się do
Joego  może zabrałbyś Fen do siebie?
 Skąd Gabriela wiedziała, że to właśnie chciałem
zaproponować?  zapytał Joe, kiedy jechali do Pennington.
 Ma ogromne wyczucie. I polubiła cię. Rodzice też, na
szczęście. Nie mieli nic przeciwko temu, żebym została
u ciebie na noc.
 Czy ,,na szczęście  oznacza, że nie pojechałabyś ze
mną, gdyby im się to nie podobało?
 Pojechałabym, ale miło mieć ich błogosławieństwo.
Pierwszy raz jest właśnie tak.
Joe spojrzał na nią.
 Nigdy wcześniej nie podobał im się twój chłopak?
 Właściwie z nikim tak nie byłam.
 Tak, czyli jak?
Fen milczała przez chwilę.
 Z tobą to coś zupełnie innego  powiedziała wolno.
 Teraz wiem, że nikogo przed tobą nie kochałam.
Joe przykrył jej dłoń swoją.
152 CATHERINE GEORGE
 Ty i ja należymy do siebie, Fenello Dysart.
Kiedy przyjechali na Chester Square, odłożyli zakupy
do lodówki i usiedli na sofie.
Szczęśliwa wyciągnęła się na poduszkach, obserwując [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • reyes.pev.pl