[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zachodnią na przełomie XIV i XV stulecia i ostry kryzys papiestwa, zaostrzony tezami koncyliaryzmu (doktryny wyższości soboru nad
papieżem) pod koniec epoki. Miał też przed sobą wspaniałe dzieło, jakim okażą się uniwersytety, i znakomity dorobek pokroju, na ów
czas, naukowego.
W tej bowiem fazie średniowiecza, w której wyłania się Polska, uformowały się na Zachodzie ważkie systemy teologiczne i filozoficzne.
Tkwiły one bez reszty wewnątrz doktryny Kościoła. Ich osią pozostawał teocentryzm - skupianie wszelkich zagadnień, norm i wartości
wokół idei Boga. Całości pojęć i wyobrażeń nadano porządek gradualistyczny: wielostopniowy, postępujący od rzeczy przyziemnych i
zmysłowych ku sprawom nadrzędnym - duchowym i boskim. Poglądy filozoficzne budowane na fundamencie religii objawionej były
wobec niej służebne, co podkreśla słynna formuła "philosophia ancilla theologiae" ("filozofia jest służebnicą teologii"), chociaż istniały
dziedziny większej samodzielności poznawczej i swobody intelektu, wśród nich logika, jak również inne metody zbliżania się do
prawd nadprzyrodzonych, mianowicie mistyczne. Filozofia, nastawiona na racjonalne systematyzowanie i komentowanie dogmatów
wiary a uprawiana w szkołach (łac. schola), stąd zaś zwana pózniej scholastyką, wyznaczała przewodni kierunek oficjalnej myśli
naukowej. Szczyt swego wzlotu osiągnęła w stuleciu XIII. Jej formalistyczne skostnienie i zachowaw-
234
235
czość rzuci niebawem - u humanistów - cień na ogólny sąd o epoce. Zanim scholastyka zastygnie wyjałowiona, wyćwiczy cale
pokolenia w precyzyjnym rozumowaniu o najsubtelniejszych kwestiach, jakie dostrzegał wtedy człowiek, i w niebywałej sztuce
pamięci.
Zarówno w najświetniejszych koncepcjach uczonych, jak w urobionych przeświadczeniach prostaczków, cały byt miał dwojaką naturę:
materialną i duchową, przyrodzoną i nadprzyrodzoną, ściśle ze sobą spojone: w tym, co postrzegalne, taiły się treści nadzmysłowe.
Potęga wiary i wyobrazni czyniła cudy. Zredniowieczne widzenie świata przeobrażało rzeczywistość w alegorię* dobra - którego
najwyższym dawcą był Bóg, i zła, którego sprawcą był wszędzie czynny i obecny szatan. Wykładnie jej dowodziły grzechu i
nikczemności, a co najmniej podrzędności wszystkiego, co cielesne. Rezultatem takich poglądów były rozmaite praktyki
ascetyczne*, oficjalna pogarda złudnych wartości doczesnych, a zarazem cześć dla ludzi, którzy zasługą męczeńskiej krwi albo
ofiarnego życia dostąpili uznanej przez Kościół świętości. Kult relikwii i ufność w moc pokutnych wędrówek powodowała olbrzymi
ruch pielgrzymi, zwłaszcza w okresach uzasadnionych (przez głód, zarazy, wojny) lub wyimaginowanych zagrożeń
milenarystycznych (końca świata przy okrągłych datach - zwłaszcza roku tysięcznym). Na świadomości ludzkiej jednostki i
zbiorowości ciążyły wizje eschatologiczne* (spraw ostatecznych), zniewalające niekiedy do nadzwyczajnych przedsięwzięć w imię
Boga, Kościoła i zbawienia. Tak działo się np. w dobie wypraw krzyżowych czy trwającego przez kilka pokoleń wznoszenia
ogromnych świątyń. %7łycie codzienne wieków średnich upływało przeważnie w przyziemnym trudzie - ale raz po raz rozżarzało
się płomiennym heroizmem wielkich czynów dla wiary, duszy i dobrej sławy, aż do samozniszczenia i przerażających dziś tragedii.
Pod znakiem takich treści rozwijała się ówczesna sztuka i literatura.
Kiedy Polskę nawiedzały pierwsze misje, rozszerzać się począł nowy styl monumentalny, który przez XI i XII stulecie ogarnął
wszystkie kraje chrześcijaństwa zachodniego. Styl zwany romańskim, o hierarchicznie uporządkowanych członach, bryłach i
kolumnadach budowli kościelnych oraz bogatej symbolice planu i wyposażenia plastycznego, wyrażał idee analogiczne do tych,
które mieściły się w doktrynach religijno-społecznych. Już jednak w budowlach XII-wiecznej Francji zrodziła się kolejna forma
architektoniczna, styl wielkich katedr - gotyk, w którym materia jeszcze wyraziściej poddana została idei. Ukierunkowany wzwyż,
strzelisty i ostrołukowy, o zwielokrotnionej dekoracyjności stron zewnętrznych, obrastających rzezbą i płaskorzezbą,
indywidualizowaną z naturalnym realizmem, a komponowaną często w cykle o funkcji dydaktycznej, gotyk z macierzystej Francji
podbił rozległe obszary Europy, przybierając na nich różnicujące go rysy lokalne. W Polsce estetyka gotyku weszła na długo do
upodobań i tradycji kultury ludowej.
236
Uniwersalizmowi ideologii chrześcijaństwa sprzyjała wreszcie wspólnota języka liturgii, teologii, nauk i administracji. Językiem tym
była na Zachodzie łacina - czynna spuścizna po imperium rzymskim: czynna, a nie wszędzie etniczna, przeto podległa zmianom. W
Italii i na terytoriach, gdzie ongiś była mową załóg i kolonistów rzymskich, przez wieki żywa, po trosze stapiająca się z narzeczami
miejscowymi, pod koniec pierwszego tysiąclecia nowej ery wydała z siebie języki zwane romańskimi, lecz ostała się jako
ponadnarodowy język Kościoła i wszystkich instytucji. W niektórych szczegółach gramatyki zarzucano reguły antyczne, bez oporu
mnożono neologizmy, konieczne, by wyrazić nowe treści, i nie przestrzegano wszystkich zasad klasycznej pisowni, lecz mimo to - albo
raczej dzięki temu - łacina wieków średnich sprostała najtrudniejszym tematom, jakie wymagały wypowiedzenia, nie ustępując miejsca
językom wernakularnym (rodzimym).
Razem z tą mową chrześcijaństwo przyniosło do Polski łaciński alfabet i środki techniczne do sporządzania oraz rozprowadzania
tekstów, od dawna wypróbowane gdzie indziej. Obok kodeksów, które zabrały ze sobą i otrzymywały tutaj najstarsze misje, zakonne
obsady klasztorów oraz kapituły, musiało przybywać manuskryptów produkowanych w miejscowych skryptoriach kościelnych i
kancelariach władców. Ich twórcami pozostawali wyłącznie duchowni. Na ukośnych, wysokich pulpitach z tkwiącymi w nich rogami
bydlęcymi na inkaust ciemny i czerwony, pióra gęsie i łabędzie do pisania na pergaminie (długi czas przywoznym, pospolicie ze skóry
cielęcej, łamanym w prostokątne składki) czy - znacznie pózniej: od XIV w. - na papierze, a także rylce do roboczych notat
kancelaryjnych, sądowych i szkolnych, na tabliczce woskowej, sporadycznie zaś również dłuta w warsztatach kamieniarskich,
wykonywały, jak wszędzie, zwykłą robotę. Pismem pierwszego okresu była uformowana w VIII-IX w. minuskuła i majuskuła2
karolińska, o klarownym i dość prostym dukcie3 wiedzionym poprzez schemat 4 linii. W XII stuleciu zaznaczyły się u nas wczesne
wpływy duktu zwanego gotyckim, o ostro załamanych konturach i kontrastowej miąższości - wydajniejszego niż poprzednie, z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]