[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Nie sądzę, żeby chciał pójść na jakiś  układ .
 Nie lubię, jak się mną steruje.
 Kitty, myślę, że wyraznie zademonstrowałaś już fakt, że nie można tobą sterować.
Wszyscy jasno i zrozumiale odczytujemy wiadomość. Bobby cię kochał.
 A kto go prosił? Czasami nie byłam dla niego taka miła. I nie zawsze miałam na
uwadze jego dobro.
 To znaczy?
 Nic to nie znaczy. Nieważne. Wolałabym, żeby nic mi nie zostawiał. Przez to czuję się
poniżona.
 Nie wiem, co ci powiedzieć.
 Cóż, nigdy go o nic nie prosiłam.  Wysuwała jakieś argumenty, ale nie potrafiłam
zrozumieć, jakie zajmuje stanowisko.
 Co cię gryzie?
 Nic.
 Więc skąd to rozdrażnienie?
 Wcale nie jestem rozdrażniona! Boże. Dlaczego miałabym się złościć? Zrobił to, by
poczuć się dobrze, no nie? Nie miało to nic wspólnego ze mną.
 Miało to coś wspólnego z tobą, bo inaczej zostawiłby pieniądze komuś innemu.
Zaczęła obgryzać paznokieć kciuka, porzucając na chwilę papierosa, który znad krawędzi
popielniczki wysyłał cienki kosmyk dymu, jak indiański wojownik na odległym wzgórzu. Jej
humor pogarszał się. Ciekawiło mnie, dlaczego tak ją wkurza myśl o dwóch milionach
dolców włożonych do jej kieszeni, ale nie chciałam zrażać do siebie dziewczyny.
Potrzebowałam informacji. Znów zmieniłam temat.
 A co z ubezpieczeniem, jakie twój ojciec wykupił na życie Bobby ego? Czy wspominał
coś o tym?
 Tak. To dziwne. Robi coś takiego, a potem nie może zrozumieć, czemu ludzie patrzą na
niego spode łba. On nie widzi w tym nic złego. Dla niego to po prostu ma sens. Bobby
rozwalił parę razy samochód, więc tata doszedł do wniosku, że jeśli zginie, ktoś może na tym
skorzystać. To chyba dlatego Glen wywaliła go za drzwi, nie?
 Sądzę, że tak. Nie pozwoli, by ktoś czerpał zyski ze śmierci Bobby ego. Boże, to
najgorsze posunięcie, jakie mógł zrobić, jeśli chciał utrzymać dobre stosunki z Glen. Poza
tym to rzuca nań podejrzenie o zabójstwo.
 Mój ojciec nikogo by nie zabił!
 On to samo mówi o tobie.
 No cóż, to prawda. Nie miałam żadnych powodów, by chcieć śmierci Bobby ego. Nikt
z nas nie miał. Nawet nie wiedziałam o pieniądzach, a poza tym ich nie chcę.
 Pieniądze nie muszą być motywem  powiedziałam.  Stanowią oczywisty punkt
rozpoczęcia śledztwa, ale ten ślad może prowadzić na manowce.
 Ale ty chyba nie sądzisz, że tata go zabił?
 Jeszcze nie wyrobiłam sobie na ten temat zdania. Wciąż staram się dojść do tego, co
zamierzał Bobby, muszę wypełnić jeszcze kilka luk. Nie znam wszystkich okoliczności i nie
potrafię wpaść na właściwy trop. Co go łączyło z Sufi? Masz jakiś pomysł?
Kitty podniosła papierosa i odwróciła wzrok. Strząsnęła popiół, a potem zaciągnęła się
głęboko po raz ostatni i zgasiła papierosa. Paznokcie ogryzione miała tak bardzo, że
końcówki palców przypominały okrągłe piłeczki.
Debatowała nad czymś w duchu. Milczałam, dając jej czas do namysłu.
 Pośredniczyła  wyznała ostatecznie niskim głosem.  Bobby prowadził śledztwo czy
coś tam dla kogoś innego.
 Dla kogo?
 Nie wiem.
 Chyba dla Frakerów, prawda? Ostatniej nocy rozmawiałam z Sufi, a w sekundę po
moim wyjściu pojechała do ich domu. Tak długo tam została, że w końcu musiałam wrócić z
niczym.
Kitty spojrzała mi w oczy.
 Nie jestem pewna, co to było.
 Ale jak się w to wpakował? O co mu chodziło?
 Powiedział mi, iż czegoś szuka, i wziął tę pracę w kostnicy, by móc robić to nocą.
 Zapisków medycznych? Czegoś, co tam przechowują?
Jej twarz spochmurniała, Kitty wzruszyła ramionami.
 Ale gdy zdałaś sobie sprawę, że ktoś chciał go zabić, nie przyszło ci na myśl, że to się z
tym wiąże?
Zaczęła ogryzać paznokieć kciuka, teraz już na serio. Zauważyłam, że szybko przesuwa
wzrok, i odwróciłam się. Doktor Kleinert stał w drzwiach, gapiąc się na nią. Kiedy zrozumiał,
że go zauważyłam, popatrzył też na mnie. Jego uśmiech był nieco wymuszony i nie tak do
końca promieniujący radością.
 No, no. Nie wiedziałem, że przyjmujesz dziś rano gości  odezwał się do niej. A potem
krótko do mnie:  Co panią tu tak wcześnie przygnało?
 Po prostu wpadłam, jadąc do Glen. Próbuję przekonać Kitty do jedzenia  tłumaczyłam.
 Nie ma potrzeby  odparł swobodnie.  Ta młoda dama zawarła ze mną układ. 
Wystudiowanym ruchem spojrzał na zegarek, który przesunął się wzdłuż jego nadgarstka,
nim zniknął w czeluści mankietu.  Mam nadzieję, że wybaczy nam pani. Muszę odwiedzić
jeszcze innych pacjentów i mój czas jest ograniczony.
 Już wychodzę  powiedziałam. Zerknęłam na Kitty.  Spróbuję zadzwonić do ciebie.
Zobaczę, może Glen zechce złożyć ci wizytę.
 Super  odparła.  Dzięki.
Pomachałam ręką i opuściłam izolatkę, zastanawiając się, jak długo tam stał i ile usłyszał.
Usiłowałam przypomnieć sobie, co mówiła Carrie St. Cloud. Powiedziała, że Bobby wplątał
się w jakiś szantaż, ale innego rodzaju, żadne pieniądze nie miały przechodzić z ręki do ręki.
Coś innego.  Ktoś miał coś na któregoś z jego przyjaciół i próbował mu pomóc , jakoś tak się
wyraziła. Jeżeli wchodziło tu w rachubę wymuszenie, czemu nie zwrócił się na policję? I
dlaczego to właśnie on musiał w to się mieszać?
Wsiadłam do auta i ruszyłam do Glen.
ROZDZIAA 21
Kiedy wjeżdżałam na podjazd pod dom Glen, minęła właśnie dziewiąta. Dziedziniec
świecił pustkami. Fontanna tryskała kolumną wody wysoką na piętnaście stóp, opadając
mieszaną kaskadą ciemnej zieleni i bieli. Usłyszałam jęk kosiarki spalinowej, pracującej na
jednym z tarasów po drugiej stronie, a spryskiwacze zraszały misterną mgiełką ogromne
paprocie, cętkowane promieniami słońca, rosnące na skrajach żwirowych alejek. Tropikalne
powietrze pachniało jaśminem.
Zadzwoniłam i jedna ze służących wpuściła mnie do środka. Zapytałam o Glen, a ona
wymruczała coś po hiszpańsku, podnosząc wzrok na schody prowadzące na piętro. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • reyes.pev.pl