[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Namiętność. Erotyczne zauroczenie. Z pewnością nie miłość.
Nie!  zaprotestował jej wewnętrzny głos. Nie możesz być aż tak
głupia! Nie wolno ci popełnić tego samego błędu po raz trzeci!
Wyrwała się z jego objęć i stanęła w takim miejscu, by rozdzielił ich
duży kuchenny stół. Przyjeżdżając tutaj, była pewna, że potrafi utrzymać
Justice'a na dystans, ale gdy tylko jej dotknął, rzuciła się w jego ramiona.
Przeklinając w duchu własną słabość, chwyciła pozostawioną na stole
butelkę, pospiesznie ją odkręciła i wypiła spory łyk wody.
 Powiedziałeś, że chcesz, abyśmy obie z Noelle zamieszkały pod
twoim dachem i że zrobisz wszystko, żeby do tego doprowadzić. Nie
myślałam, że posuniesz się do tak prymitywnych metod perswazji  odezwała
się sarkastycznym tonem.
 Zawsze uważałem, że najbardziej skuteczne są bezpośrednie
działania motywacyjne.
 Czy zdajesz sobie sprawę, że kiedy jesteś spięty, zaczynasz
przemawiać jak komputer? Jeśli chciałeś mnie przekupić tym pocałunkiem, to
przyjmij do wiadomości, że nic z tego nie wyszło.  Podeszła do okna i
stwierdziła, że jest zasłonięte żaluzją.  Czy nie można tego jakoś otworzyć?
 Polecenie dla komputera. Odsłonić okno w pomieszczeniu 1A.
Usłyszała cichy szum. %7łaluzje zostały rozsunięte. Ujrzała przed sobą
szeroką dolinę, która wiosną musiała być oszałamiająco piękna. Nawet teraz,
pózną jesienią, jej surowy urok wywołał w niej dreszcz zachwytu.
Kiedy Justice spytał ją o powód, dla którego włożyła tak wiele wysiłku
w odkrycie miejsca jego pobytu, nie powiedziała mu całej prawdy. Główną
przyczyną była oczywiście chęć poinformowania go o istnieniu Noelle  ich
71
R
L
T
wspólnego dziecka. Ale miała też inny motyw, którego nie ujawniła, gdyż
trudno jej było o nim myśleć, a tym bardziej mówić.
Od czasu ich wspólnej nocy nie była w stanie malować. Podejmowała
liczne próby, ale wszystkie kończyły się niepowodzeniem. Miała wrażenie, że
jej zdolności i twórcza inwencja wyparowały nagle, nie zostawiając po sobie
śladu. Podejmując kroki zmierzające do odnalezienia miejsca pobytu Justice
a, czyniła to w nadziei, że spotkanie z ojcem Noelle pozwoli jej odzyskać
utraconą umiejętność.
Poprosił ją, by u niego została, a ona miała na to wielką ochotę. Marzyła
o tym, żeby się przekonać, czy zdołają wspólnie odbudować choćby cząstkę
tego, co ich niegdyś łączyło. Więc dlaczego się zawahała, kiedy oferował jej
taką możliwość?
Dlatego, że nie zaoferował jej miłości.
Odetchnęła głęboko, a potem odwróciła się w jego stronę i spojrzała mu
w oczy.
 Nie dam ci się przekupić, Justice. Nie mogę ci obiecać, że
zamieszkam z tobą na stałe pod jednym dachem. Gotowa jestem spędzić tu
kilka miesięcy jako twój gość. Uznajmy ten pobyt za okres próbny. Przecież
na tym właśnie miał polegać ten program zmierzający do zamiany asystentki
w żonę. Czy to cię zadowoli?
 Owszem, jako wyjście tymczasowe.  Wyjrzał przez okno.  Nie
zwlekałbym jednak zbyt długo z realizacją tego planu. Zbliża się zima.
 Organizacja przeprowadzki nie powinna trwać dłużej niż tydzień do
dziesięciu dni. Czy będzie tu dość miejsca dla nas wszystkich?
 W tym domu jest dwanaście sypialni. Przygotuję wszystkie, a ty
będziesz mogła wybrać te, które będą wam najbardziej odpowiadać.
 A co na to Pretorius? Czy zniesie obecność obcych osób?
72
R
L
T
 On zajmuje oddzielną część domu. Jeśli nie naruszycie jego
terytorium, będzie usatysfakcjonowany.
Daisy kiwnęła głową.
 W takim razie zobaczymy się za tydzień.  Ruszyła w kierunku
wyjścia z kuchni, ale nagle się zatrzymała, by wyjawić mu odkrytą przed
chwilą bolesną prawdę.  Nasze życie nigdy już nie będzie wyglądać tak
samo. Dwadzieścia miesięcy temu wszystko się zmieniło i nie ma mowy o
powrocie do stanu poprzedniego. Ani dla ciebie, ani dla mnie.
Potem wyszła, nie oglądając się za siebie.
Justice stał przez chwilę nieruchomo, wsłuchując się w cichnący odgłos
jej kroków. Gdy wokół zapadła na nowo chłodna cisza, westchnął ze
smutkiem. Ten budynek nigdy nie był dla niego domem. Nigdy nie było w
nim ciepła, światła ani radości.
Daisy szarpnęła mocno kierownicę, by nie wpaść w kolejną dziurę,
która tym razem miała rozmiary sporego krateru. Przyszło jej do głowy, że
jeśli zostanie w domu Justice'a przez dłuższy czas, będzie musiała po-
rozmawiać z nim o stanie tej drogi.
 Jesteśmy już niemal na miejscu  oznajmiła Jett, która zajmowała
wraz z Noelle tylne siedzenie.
Była tak podniecona perspektywą spotkania z Wielkim Człowiekiem,
że jej głos brzmiał bardzo dojrzale.
 Jeszcze tylko trzy kilometry i dwieście metrów do wzniesienia, z
którego będzie widać cel podróży.
Daisy westchnęła. Precyzja, z jaką wyrażała się ta szesnastoletnia
dziewczyna, doprowadzała ją niekiedy do desperacji. Była też pewna, że
Noelle pójdzie w ślady ojca i stanie się niedługo równie pedantyczna.
 Będziemy w mniejszości  szepnęła do Aggie, która pełniła w jej
73
R
L
T
domu obowiązki pomocy domowej i opiekunki. - Zrozumiesz, co mam na
myśli, kiedy go poznasz.
 Damy sobie radę  pogodnym tonem odparła siedząca obok niej
towarzyszka podróży.
Aggie była kiedyś nauczycielką. Przeszła na wcześniejszą emeryturę,
by opiekować się przewlekle chorym mężem. Gdy umarł, odkryła, że ich
oszczędności są niemal całkowicie wyczerpane. Postanowiła więc wrócić do
pracy, a że jej decyzja zbiegła się w czasie z narodzinami Noelle, Daisy
chętnie ją zatrudniła.
Aggie wspaniale prowadziła dom, więc ich współpraca układała się
bezkolizyjnie, a z czasem nabrała charakteru przyjaznej koegzystencji.
 Czy jesteś pewna, że pan St. John nie będzie miał nic przeciwko
obecności całej naszej gromady w jego domu?  spytała Aggie z niepokojem.
Daisy chciała jej oznajmić, że ma w nosie to, co myśli i czuje pan St.
John, ale po namyśle postanowiła złagodzić swoją odpowiedz.
 Wszystkie jesteśmy jedną rodziną. To znaczy, że musi nas przyjąć z
dobrodziejstwem inwentarza. Ale nie martw się, będzie z pewnością
zachwycony.
Aggie odetchnęła z ulgą, a Daisy zdała sobie sprawę, że Jett też musi
być zdenerwowana. Zawsze wydawała się pewna siebie, ale w głębi duszy
była tak nieufna i wrażliwa jak w dniu, w którym jako przybrane dziecko po
raz pierwszy przekroczyła próg domu państwa Marcellusów.
 Nie mogę uwierzyć, że niedługo poznam człowieka, który stworzył
korporację Sinjin  powiedziała teraz z wyraznym przejęciem.
 Finfin...  próbowała powtórzyć Noelle.
 Kochanie, mówimy o twoim tacie  wyjaśniła Jett.
 Tacie... tata...  zaszczebiotało dziecko.
74
R
L
T
Daisy z nieznanych sobie powodów wzdrygnęła się na dzwięk tego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • reyes.pev.pl