[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie s¹dz¹, towarzysze! Honor wodzów widzê w zwyciêstwie, nie w Smierci bohaterskiej, bez-
mySlnej, niepotrzebnej, wspania³ej, a nieraz szkodliwej! Je¿eli wy, pomni na honor, umrzecie
na szubienicach, kto zast¹pi was? Kto poprowadzi rewolucjê i losy proletarjatu ku ostatecz-
nemu zwyciêstwu? Tak mySla³em z trosk¹ i bólem przedtem, nim przedstawi³em wam plan
przeniesienia siê do Moskwy, na Kreml... Wasze bohaterstwo p³omienne posiada³o we mnie
zw¹tpienie... Teraz bêdê s³ucha³, co wy powiecie, bo tylko to jest wol¹ najlepszej czêSci pro-
letarjatu, dumy rewolucji!...
217
Ca³y Komitet wykonawczy, komisarze, nawet stoj¹cy na czatach ¿o³nierze, otoczyli Leni-
na, cisnêli siê do niego, jak owce do pasterza, jak dzieci do ojca, bili siê w piersi, krzyczeli:
 Prowadx nas! Za tob¹ pójdziemy wszêdzie!
Nawet Trockij i Kamieniew wo³ali, wymachuj¹c rêkami:
 Niech ¿yje Lenin  wódz!
Dyktator spostrzeg³ to odrazu i, podniós³szy rêkê, uciszy³ zgie³k.
 Niech legenda nie opuszcza ca³kowicie Smolnego Instytutu! Czujê, ¿e ¿¹dacie tego i ¿¹-
danie jest sprawiedliwe i m¹dre. Postanówmy wiêc, ¿eby czerwony sztandar naszej partji
powiewa³ nadal nad tym pa³acem, gdzie po raz pierwszy proletarjat rzuci³ potê¿ne, w³adne
s³owo o dyktaturze swojej. Tego has³a broniæ bêdzie oddany sprawie, mój stary druh, wypró-
bowany bojownik, natchniony wódz  Zinowjew i nasi wierni towarzysze z  czeki , tej piê-
Sci proletarjatu.  Wo³odarskij i Urickij! OfiarnoSci¹ swoj¹, prac¹ i odwag¹ zapisz¹ oni w hi-
storji nowe imiona najs³awniejszych!
Nowe krzyki i wiwaty przenios³y siê po sali, wyla³y siê do kurytarzy i brzmia³y d³ugo, bie-
gn¹c dalej i dalej.
Lenin przeszed³ do swego gabinetu, szybko chodzi³ z k¹ta w k¹t, zaciera³ rêce i, krzywi¹c
usta, sycza³:
 Raby, byd³o ciemne...! Buntownicy Slepi...!
Z wSciek³oSci¹ kopn¹³ stoj¹ce na drodze krzes³o i, odczuwaj¹c stras6liwe wyczerpanie,
upad³ na kanapê.
 Taka godzina równa siê piêciu latom ¿ycia!  sykn¹³ przez zaciSniête zêby.
D³ugo nie móg³ siê uspokoiæ. Zrywa³ siê i biega³ po pokoju, rozk³ada³ rêce i mówi³ do siebie:
 Umrzeæ! Naj³atwiejsza rzecz! Koniec i spokój... Niczego innego nie ¿yczy³bym sobie, lecz
nie mogê... Muszê przebiæ ciemnoSæ, muszê przer¹baæ las! Bêdzie to mojem dzie³em. Nic nie
zbudujê nowego i wiecznego. Bêdê szczêSliwy, je¿eli mi siê uda zmusiæ ludzkoSæ, by nie ogl¹da³a
siê poza siebie, lecz patrzy³a w przysz³oSæ, tylko w przysz³oSæ, zrzuciwszy urok grobowców. Za-
cznie wtedy kie³kowaæ mySl o nowym ustroju spo³ecznym i wy³oni siê w czyn, który trwaæ bê-
dzie do czasu, a¿ zginie pamiêæ o mnie. Uczyniê wszystko, aby j¹ wyrzexbiæ we wspomnieniach
ludzi mi³oSci¹, czy nienawiSci¹, zachwytem lub pogard¹, b³ogos³awieñstwem pokoleñ, czy ich
przekleñstwem! Pragnê staæ siê nowym  Swiêtym proletarjatu, aby tajemniczy zwi¹zek pomiê-
dzy mn¹, nawet umar³ym, a ¿ywymi trwa³. Wobec takiego celu nizkie pochlebstwo przed t³umem,
ca³y ten fa³sz ohydny, ob³udne obietnice i p³yn¹ce st¹d w³asne upokorzenie niczem jest,  niczem
te¿ jest ¿ycie moje i ¿ycie miljonów ludzi! Wiek nasz czci rozum i wielkoSæ, po³¹czone w jednym
genjuszu. Mnie wystarczy kult dla mego rozumu! Wyznawcy usi³uj¹ zawsze naSladowaæ tego,
którego ubóstwiaj¹. Niech ¿e naSladuj¹! Dopomo¿e to im do zrzucenia na zawsze nieznoSnych
wiêzów przesz³oSci z jej przes¹dami, pomy³kami i staremi trumnami!
Po³o¿y³ siê nawznak na kanapie i, wpatrzony w sufit, usi³owa³ wiêcej o niczem nie my-
Sleæ. Dochodzi³ go g³uchy ha³as, trzask desek, ³oskot rzucanych na ziemiê ciê¿kich przed-
miotów, nawo³ywanie, okrzyki ludzi, turkot samochodów.
DomySli³ siê, ¿e towarzysze zarz¹dzili ju¿ pakowanie dokumentów Rady komisarzy ludo-
wych i przewiezienie plik papierów i skrzyñ na dworzec kolejowy. Nie wiedzia³ jednak dyk-
tator, ¿e wSród pracuj¹cych zamiesza³o siê kilku przygodnych pomocników, nikomu niezna-
nych; przyszli z ulicy, gdzie przed Smolnym Instytutem stale gromadzi³ siê t³um ciekawych
ludzi, nie maj¹cych ani przytu³ku bezpiecznego ani pracy.
218 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • reyes.pev.pl