[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w jednej chwili, nie miał już siły powstrzymywać szalejącego w nim
pożądania. Miał zamiar osuszyć ją ręcznikiem, ale zsunął go tylko na
ramiona i zamknął w dłoniach jej jędrne pośladki.
Kiedy jej paznokcie zaznaczyły drogę w dół pleców do jego
pośladków, wiedział, że przepadł z kretesem. Gorączkowo zaczął rozpinać
koszulę, ale jego palce, nagle niezgrabne, nie potrafiły sobie poradzić z
tym zadaniem Andrea szybko się włączyła, rozpinając zwinnie guzik za
guzikiem. Wsunęła otwarte dłonie pod poły koszuli i przez chwilę gładziła
jego tors. Potem sięgnęła ręką do zapięcia spodni, rozpięła pasek i suwak.
Gdy dłonią objęła jego nabrzmiałą męskość, zachwiał się i usiadł na
brzegu wanny znajdując na wysokości wzroku jej piersi.
- Co za piękny widok - mruknął i przyciągnął ją do siebie, Andrea
wsunęła palce w jego włosy, gdy pieścił i całował jej nabrzmiałe sutki.
Jęknęła cicho, a Clay, widząc jej podniecenie, nie mógł dłużej czekać.
Chwycił ją na ręce; zaniósł do sypialni i położył na łóżku.
Pochylił się nad nią i założył jej nogi na swoje ramiona. Wszedł w
nią jednym, pewnym pchnięciem, a jej westchnienie pozbawiło go tchu.
Poruszał się w niej coraz szybciej, mocniej, głębiej. Gdy się wygięła,
usłyszał jej stłumiony krzyk. Nagły orgazm zwalił go z nóg i opadł na nią
wycieńczony. Miał tylko nadzieję, że nie przygniótł jej swoim ciężarem,
bo nie był w stanie się poruszyć.
126
RS
Pogładziła dłonią jego włosy i twarz. Spod przymkniętej powieki
dostrzegł, jak zdejmuje opaskę i uśmiecha się z zadowoleniem.
- Następnym razem ty to zakładasz.
Jak to się stało, że kochał ją jeszcze bardziej niż kiedyś? Nigdy by
nie uwierzył, że to możliwe - a jednak. Andrea była silniejsza i bardziej
świadoma swego ciała niż dziewczyna, którą zostawił osiem lat temu.
Miłość do niej przychodziła z większą łatwością i przez to była bardziej
niebezpieczna.
Wtedy rozstał się z nią z wielkim bólem serca i wiedział, że drugi raz
mu się to nie uda. Był zdecydowany uczynić wszystko, co w jego mocy,
by ją przy sobie zatrzymać. Nawet jeśli oznaczałoby to pojednanie się z
ojcem.
Pragnęła go bardziej niż kiedykolwiek. Andrea leżała w łóżku z
oczami utkwionymi w suficie, wsłuchując się w szum wody dobiegający z
łazienki. I co ona miała teraz zrobić?
Chodziło o coś więcej niż nieziemski seks. Ten porywczy chłopak,
którego pokochała w szkole średniej, wyrósł na opanowanego mężczyznę.
W pracy zdarzały się sytuacje, które świętego wyprowadziłyby z
równowagi jednak Clay nigdy nie tracił panowania nad sobą.
Ujmowała ją również życzliwość, jaką okazywał jej młodszemu
bratu. Aączenie pracy w firmie ojca z zarządzaniem własnym
przedsiębiorstwem na odległość musiało być bardzo czasochłonne, a
jednak znajdował czas na to by wziąć Tima pod swoje skrzydła.
Sposób, w jaki rozbudził jej zmysły, chwycił ją za serce Domyślała
się, o co mu chodziło. Zawiązując jej oczy, sprawił, że musiała się na
127
RS
niego zdać i mu zaufać. Jego plan po wiódł się w stu procentach. Dlaczego
mimo to nie czuła się przez niego zmanipulowana?
Poprosił ją, by mu zaufała. Chciała to zrobić, ale jak mogła mu ufać,
gdy powód jego odejścia wciąż pozostawał tajemnicą? Co mogło być tak
ważne, że się zdecydował ze rwać stosunki z najbliższą rodziną? Jakiej
rangi musiałaby to być sprawa, by mu potrafiła wybaczyć?
Spojrzała na zegarek stojący przy łóżku. Za kilka minut powinna się
zacząć szykować do pracy. Nie było czasu, by go przywiązać do łóżka i
wymusić odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Uśmiechnęła się leniwie i
przeciągnęła pod kołdrą. Co też jej chodziło po głowie?
Drzwi łazienki się otworzyły i stanął w nich Clay.
- W końcu wstałaś, śpiochu - uśmiechnął się.
Był świeżo ogolony i pachniał wodą kolońską. Andrea miała ochotę
zaciągnąć go z powrotem do łóżka, ale rano czekały na nich spotkania z
klientami. Poza tym musiała się uporać ze swoimi uczuciami, które
zdecydowanie wy mknęły się spod kontroli.
Powinna się wycofać, póki nie jest za pózno.
Nagle zdała sobie sprawę, że właśnie tak się zachowywała w
stosunku do wszystkich mężczyzn, z którymi była w ciągu ostatnich ośmiu
lat. Wycofywała się w momencie, kiedy związek wkraczał w fazę
wymagającą zaufania i intymności. Nie chciała po raz kolejny zostać
zraniona.
Odpędziła od siebie tę myśl i spojrzała na Claya, który uważnie się
jej przyglądał.
- Powinieneś był mnie obudzić. Moglibyśmy razem wziąć prysznic.
128
RS
W jego oczach błysnęła namiętność.
- Wtedy niechybnie spóznilibyśmy się do pracy. Nadrobimy
wszystko wieczorem.
Andrea pokręciła przecząco głową.
- Dzisiaj piątek, spotykam się z matką i dziewczynami. Clay
wyglądał, jakby się nad czymś intensywnie zastanawiał.
- Czy myślisz, że moja matka dałaby się również namówić na
wyjście, gdybym został z ojcem?
- Jestem tego pewna - odparła szybko.
Jeśli Clay zostanie z ojcem, może w końcu będą w stanie dojść do
porozumienia?
- Pózniej mogę wrócić i spędzimy razem cały weekend - dodał,
wskazując głową na łóżko.
Serce Andrei załomotało. Sprawy zdecydowanie wymknęły się spod
kontroli. Powinna się jak najprędzej wycofać, ale nie była w stanie...
Najpierw musi uzyskać odpowiedzi na swoje pytania.
- Brzmi obiecująco.
Clay podszedł do łóżka, usiadł obok niej i pocałował ją. Potem
pogłaskał po policzku i powiedział:
- Do zobaczenia w pracy.
Chwycił torbę ze swoimi rzeczami i wyszedł.
Andrea zamknęła oczy, czekając, aż jej puls wróci do normy. Czy
mogła sobie pozwolić na spędzenie z nim całego weekendu? Skoro inne
kobiety potrafiły ciągnąć swoje romanse latami, nie angażując się
emocjonalnie, dlaczego jej miałoby się to nie udać?
129
RS
Zdecydowanym ruchem poderwała się. Tym razem, gdy Clay
wyjedzie z Wilmington, nie będzie łez ani złamanego serca. Zachowa miłe
wspomnienia i to wszystko.
Tylko dlaczego tak trudno jej było w to uwierzyć?
- Dziękuję, że wpadłeś, kochanie. Obiecuję, że wrócę wcześnie.
- Nie spiesz się, mamo. - Clay pocałował matkę w policzek i
otworzył jej drzwi. - Baw się dobrze.
Matka zatrzymała się w drzwiach.
- Na pewno dasz sobie radę? - spytała niepewnie.
- Nie martw się, w razie czego zadzwonię do ciebie na komórkę. Idz
i się trochę rozerwij.
Najwyrazniej urok Andrei działał również na jego matkę, gdyż bez
większych oporów zgodziła się na wyjście.
Clay zamknął za nią drzwi, odczekał, aż dzwięk silnika umilknie, i
skierował się w stronę salonu. Miał wiele pytań, ale niespodziewanie dla
niego samego nienawiść i złość się ulotniły.
Wziął do ręki talię kart leżącą na ławie przy kanapie.
- Zagramy w pokera? Joseph pokręcił wolno głową.
- Nie teraz, synu. Musimy wreszcie porozmawiać o tym, co się
wydarzyło osiem lat temu.
Ojciec powoli i starannie akcentował każde słowo. Andrea
wspominała, że wylew zniekształcił jego mowę.
- Powiedz mi tylko dlaczego - poprosił cicho Clay.
130
RS
- Nie mam żadnej wymówki. - Joseph uciekł spojrzeniem w bok.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]