[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wydanie Variety i popijał z plastykowego kubka kawę. Postanowiła za wszelką cenę zachować swój
sławetny spokój i chłód. Poradzi sobie. Dawała ju\ sobie radę z tym typem przez ostatnie dwa miesiące.
- W czym mogę ci pomóc, Dax? - spytała uprzejmie. Patrzyła na niego, jakby był wę\em, który wślizgnął
się do jej pokoju i zwinął w kłębek na łó\ku.
- Przyniosłem ci kawę. - Wyciągnął do niej kubek.
- Miło z twojej strony, \e o tym pomyślałeś - odpowiedziała - ale ja pijam herbatę. - Odczekała chwilę. -
Masz do mnie jakąś sprawę?
- Widziałaś ostatnie tygodniki filmowe?
- Nie - odrzekła krótko. - Bardzo rzadko poświęcam czas tym bzdurom.
- Powinnaś to robić częściej. W jednym z nich jesteś głośną gwiazdą.
- Ja?
- Tak. - Zaprezentował swój zwodniczo niewinny uśmiech, który miał zrobić na niej oszałamiające
wra\enie. - A właściwie my.
- Nie istnieje coś takiego jak my . - Jej oczy nabrały lodowatego wyrazu.
- Zgodnie z tym, co napisano, istnieje. - Podniósł z łó\ka ilustrowane pismo, które najwyrazniej przyniósł
ze sobą, i podał Claire.
Zawahała się, lecz sięgnęła po nie. Było to jedno z bardziej szmatławych piśmideł. Tytuł artykułu wielkimi
literami głosił: Dawne uczucia zapłonęły na nowo . Pod nim umieszczono zdjęcia, które miały go
uzasadniać. Fotografie były zrobione niewątpliwie na planie Desperata . Patrząc na nie, pomyślała, \e
53
musiały być specjalnie zaaran\owane przez Daxa dla osiągnięcia takiego efektu.
Na pierwszym zdjęciu stali oboje w drzwiach przyczepy. Przypomniała sobie, jak to było - zatrzymał ją,
\eby przedyskutować jakąś scenę.
Na drugim, zrobionym w miejskiej bibliotece, ona siedziała przy stole na krześle, a on stał za nią tak
pochylony, jakby wargami skubał płatek jej ucha. Tę scenę równie\ dobrze zapamiętała. Korzystając z
przerwy między zdjęciami, poszła do biblioteki, \eby w spokoju przygotować tekst teleksu do Roberta,
kiedy niespodziewanie Dax się nad nią pochylił. Zaraz wstała i wyszła stamtąd. Reszta zdjęć była w
podobnym stylu. Z wyjątkiem dwóch. Te dwie fotografie zostały zrobione na planie Oszustów prawie
osiem lat temu. Grali w nim parę młodych kochanków. Jedna z nich przedstawiała scenę z filmu - byli na
niej ucharakteryzowani, w kostiumach. Na drugiej, zrobionej z ukrycia, uchwycono ich, gdy siedzieli razem
w czasie przerwy na posiłek. Tak, wtedy jeszcze w swej bezdennej głupocie uwa\ała, \e jest w nim
zakochana. Kiedy przeczytała artykuł stanowiący komentarz do zdjęć, zrobiło się jej niedobrze. Była to
łzawa historia o kochankach rozdzielonych przez rodziców dziewczyny. Napomknięto w nim nawet, \e
aktorka zrezygnowała z kariery w filmie właśnie z powodu tego bolesnego prze\ycia. Sugerowano, \e maskę
Królowej Lodu przybrała celowo, w samoobronie przed podobnym cierpieniem, a obecnie jej serce o\yło na
nowo, gdy\ kochankowie, wprawdzie ju\ nie tak młodzi, ponownie jednak połączyli się na planie innego
filmu. Claire uniosła oczy znad czasopisma. W jej wzroku widać było furię.
- Jaki to ma mieć cel?
- Ale\ Claire, przecie\ to znakomity artykuł.
- Poza tym, \e nie zawiera ani słowa prawdy.
Dax wzruszył ramionami.
- No, nie całkiem. Ty rzeczywiście byłaś we mnie zakochana, a ja złamałem ci serce. Wprost zatrzęsła się z
gniewu.
- Nie złamałeś mi serca, ty draniu! Ty mnie zgwałciłeś!
- O Bo\e, Claire. Ciągle wracasz do tej swojej historyjki. Byłaś napaloną panienką, która ju\ nie mogła
wytrzymać, \eby dać mi swój ruciany wianek.
- Byłam osiemnastoletnią dziewczyną, która sądziła, \e kocha.
- No właśnie. - Znowu wzruszył ramionami. -To przecie\ powiedziałem, prawda? Rzuciła w niego
czasopismem.
- Wynoś się - warknęła głosem ochrypłym z obrzydzenia.
Dax wstał z łó\ka.
- Claire, ty nadal jesteś gorącą pannicą - stwierdził i wyciągnął do niej rękę.
Poczuła, \e jego dłoń zaciska się na jej ramieniu. Skamieniała. O Bo\e, to ma się znowu powtórzyć,
przemknęło jej przez myśl. Stała sparali\owana przera\eniem. Otworzyła usta, \eby krzyknąć, lecz struny
głosowe odmówiły jej posłuszeństwa. Och, Bo\e, proszę, nie dopuść, \eby mnie to znowu spotkało, modliła
się w duchu.
Dax roześmiał się cicho.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]